Kto potrafi myśleć o świętych jak o swojej rodzinie? Kochający najbliżsi, zanurzeni w Bożej Obecności, którzy nie dość, że za nami tęsknią, to jeszcze “stamtąd” potrafią się nami opiekować. Czyż nie jest to cudowna perspektywa?
Bywa, że patrzymy na nich jak na niedoścignione wzory lub kwitujemy piękno ich życia zdawkowym: “To nie dla mnie…”. A właśnie , że dla Ciebie i dla mnie; dla karmelitanki bosej, dla nauczyciela, rolnika, prezbitera, sekretarki, kucharza itd.
Świętość rodzi się z pragnienia Boga, doskonałej i pełnej Miłości, z ufności dziecka, z potrzeby prawdziwego życia. Świętość przyciąga jak magnes. Oni mogli? Dlaczego i nie ja? Tak! Możesz Ty i mogę ja być świętą. I chcę! Bardzo chcę należeć do tej idealnej Rodziny w Niebie. Jestem kochana, zatem od świętych uczę się też Miłości.