Mała droga jest drogą świętego dziecięctwa. Na tej drodze mamy równocześnie potwierdzenie i odnowienie prawdy podstawowej i najbardziej uniwersalnej. Jakaż inna prawda orędzia ewangelicznego jest bardziej zasadnicza i uniwersalna niż ta, że Bóg jest naszym Ojcem a my Jego dziećmi?[…] Otrzymaliśmy realnie „ducha dziecięctwa” , który nam każe wołać „Abba Ojcze”.
Z homilii Jana Pawła II wygłoszonej w Lisieux 2 czerwca 1980r.
Maria Teresa Franciszka Martin urodziła się 2 styczna 1873r. jako dziewiąte dziecko Ludwika i Marii Zelii Martin. Zmarła młodo w wieku dwudziestu czterech lat , z czego dziewięć spędziła w swoim ukochanym Karmelu
w Lisieux, nosząc imię Teresy od Dzieciątka Jezus i Najświętszego Oblicza.
Pragnienie świętości rodziło się w sercu Teresy od najmłodszych lat. Została wychowana do tego,
by przez akty ofiary zasłużyć sobie na niebo. O swoim pragnieniu pisała: „ Od zawsze pragnęłam być świętą, ale cóż! stwierdzam nieustannie, że kiedy porównuję się ze świętymi, to między nami jest taka sama różnica, jak między niebotyczną górą a zagubionym ziarnkiem pisaku deptanym stopami przechodniów, lecz zamiast się zniechęcać, mówię sobie: Dobry Bóg nie dawałby mi pragnień niemożliwych do zrealizowania, więc mimo, że jestem tak małą, mogę dążyć do świętości. To niemożliwe, bym uczyniła się wielką, powinnam więc znosić siebie taką, jaką jestem, ze wszystkimi moimi niedoskonałościami, chcę jednak znaleźć sposób dostania się do nieba, jakąś małą drogę, bardzo prostą i bardzo krótką, małą drogę zupełnie nową. Żyjemy w wieku wynalazków, obecnie nie ma już potrzeby wchodzić na górę po stopniach schodów, bo z powodzeniem zastępuje je winda. Otóż i ja chciałabym znaleźć taką windę, która by mnie uniosła aż do Jezusa, bo jestem zbyt mała, aby wstępować po stromych schodach doskonałości.”
Teresa od zawsze szukała prawdy. Była wrażliwa i niezwykle dojrzała duchowo. Doświadczenie niespełnienia i bezsilności, by osiągnąć świętość własnymi siłami, staje się dla Teresy punktem wyjścia, by z odwagą wyruszyć na poszukiwanie swojej „małej drogi”, zupełnie nowej.
Aby ją odnaleźć ucieka się do kart Pisma św. Dwa teksty niezwykle ją poruszają: „Jeśli kto jest mały, niechaj przyjdzie do Mnie” (Prz 9,4) i dalej – Księga Izajasza: „Będą noszone na biodrach i na kolanach będą pieszczone” (Iz 66,13). Teresa pisze później: ” Nigdy nie spotkałam słów bardziej serdecznych, bardziej śpiewnych, które by mnie tak ucieszyły. Windą, która mnie uniesie aż do nieba są Twoje ramiona, o Jezu, a w tym celu nie potrzebuję wcale wzrastać, przeciwnie, trzeba bym pozostawała małą i stawała się coraz mniejsza” (C, 3r)
Bóg objawia się Teresie jako „Ojciec nieskończonego miłosierdzia” i Miłość Miłosierna. Uświadamia sobie, że jest od zawsze wybrana i umiłowana. Aby w sposób właściwy przeżywać tę relację Teresa uznała, że właściwym jest pozostać pokornym i maleńkim. Jak to rozumiała? „To uznawać swoją nicość, wszystkiego oczekiwać od Boga, nie przypisywać sobie cnót, jakie się spełnia, nie myśleć, że jest się zdolnym samemu coś uczynić”. Coraz bardziej cieszyła się ze swojej słabości.
Do swojego brata duchowego pisze: „ Nie martwię się już, że jestem małą duszą, przeciwnie ja się z tego cieszę”
(A, 74r). Wszelkie braki i niedostatki wzmagają w Niej pragnienie i potrzebę opierana się na Bogu.
Cechą Bożego miłosierdzia jest pragnienie obdarowywania człowieka swoją Miłością, aż do uniżenia się do naszej nicości. To właśnie „mała droga”, którą Bóg zechciał jej ukazać, pokazuje nam, że największym darem Bożego miłosierdzia jest dar Jezusa Chrystusa.
W Jednym z listów (rękopis B) Teresa napisała: ”Bogu podoba się to, że kocham moją małość i ubóstwo, że pokładam ślepą nadzieję w Jego miłosierdziu.”
Często wydaje się nam, że nasze słabości i ludzka kruchość są przeszkodą w drodze do Boga, ale postawa Teresy pokazuje nam coś zupełnie odwrotnego: „Co to szkodzi, Jezu drogi, że upadam co chwilę? Widzę wtedy słabość moją, ale to dla mnie wielki zysk. Ty, Jezu, widzisz wówczas, jak jestem słaba, nic nie potrafię uczynić, a wtedy tym skłonniejszy jesteś, by nieść mnie na swoich ramionach”. (List LXV, str. 479)
„Odkąd pojęłam, że sama z siebie nic zdziałać nie mogę, przestałam uważać, że powierzone mi zadanie jest trudne. Poczułam tylko, że muszę mocnej jednoczyć się z Jezusem, a reszta będzie mi przydana.” (C22V)
Kiedy była już chora napisała do Matki Agnieszki: „ Można by sądzić, że dlatego mam taką ufność w Bogu, bo nie zgrzeszyłam. Powiedz wyraźnie, Matko, że choćbym popełniła wszystkie możliwe zbrodnie, miałabym zawsze taką samą ufność. Czuję, że całe to morze grzechów, byłoby tylko kroplą wody wrzuconą w płonący piec. Później opowiedz historię o nawróconej grzesznicy, która umarła z miłości”. (ŻZ, 11.07., str 68)
Teresa w swoim krótkim życiu uczy nas bezgranicznego zawierzenia Bożemu Miłosierdziu, pozostawania małym i ubogim. „Bycie małym –pisze- to głęboka szczerość, to prawda o sobie”. (List CXXIV, str.593)
„Mała droga” naszej „wielkiej” Świętej przypomina nam również o ważnej prawdzie. Bóg jest tym, który pierwszy nas umiłował i nieustannie pociąga ku sobie, i może stać się drogą do świętości dla każdego z nas.